Test automatu oddechowego scubatech RG 1002/RG4X

person Posted By: Rafal G list In: Sprzęt nurkowy On: comment Comment: 0 favorite Hit: 860

Test automatu oddechowego ScubaTech RG 1002/RG4X

Test automatu oddechowego Scuba Tech RG 1002/RG4X
 
WSZYSTKIE AUTOMATY SCUBATECH UZYSKAŁY CERTYFIKAT CE 1463, EN 250, 2000
 
Automat został poddany próbie eksploatacyjnej oraz badaniom laboratoryjnym.
 
Badania laboratoryjne wykonał Zakład Technologii Nurkowań i Prac Podwodnych Akademii Marynarki Wojennej na zlecenie PRS.
 
Badania eksploatacyjne wykonało blisko 50 nurków. Automat przepracował 324 nurkowania do głębokości 3,5 m. (basen) w szkoleniu dzieci i młodzieży oraz 316 zanurzeń do głębokości 50 m. ( w wodach słodkich i morskich ).
 
Średnie parametry zanurzenia to głębokość 17m., czas 22 minuty. We wszystkich opiniach automat jest przyjazny ( dobrze współpracuje z płetwonurkiem o różnym doświadczeniu podwodnym , wygodny w ustach i estetyczny w wyglądzie).
 
Parametry pracy określone w praktyce oraz laboratorium stawiają ten automat w górnej strefie automatów średniej klasy.
 
Na co dzień dotychczas używałem automatów Apeks T50 D, Cyklon Jeetstrem oraz Apeks Tx40 oraz Apeks 5000 ST. Wykonałem osobiście na w/w automacie 73 nurkowania w przedziale głębokości 15-50 metrów. Cennym jego uzupełnieniem jest filtr węglowy Guardian mocowany po I stopniu spełniający jednocześnie rolę radiatora ( efekt Joule'a Thompsona).
 
Dobra jakość i rewelacyjnie niska cena łatwo dostępny serwis czynią ten automat godnym polecenia dla płetwonurków początkujących i zaawansowanych. Parametry pracy automatu oraz odporność na niskie temperatury czyni go szczególnie polecanym dla nurkowań w jeziorach i chłodnych wodach Bałtyku.

 
Jednostkowa praca oddechowa wg raportu PRS waha się od 0,983 do 1,004 J/ l ( w zależności od temperatury). Wydatek masowy dyszy I stopnia umożliwia stosowanie automatu w nurkowaniach powietrznych i nitroksowych do dopuszczalnej przepisami głębokości 50 m. oraz na większych głębokościach przy zastosowaniu zaawansowanych mieszanin oddechowych.
 
Stanisław Chomentowski Instruktor Płetwonurkowania KDP / CMAS ***
 
O zakupie automatów Scuba Tech RG 1002 / RG 4 X- (R 2 ICE PRO VENTURI) zadecydowały dwa czynniki.
 
Po pierwsze relatywnie niska cena, po drugie, po dokładnym obejrzeniu konstrukcji i wewnętrznych elementów stało się jasne, że jest to taki sam automat, jaki sprzedaje renomowany Dive Rite. Automaty były używane w ekstremalnie trudnych warunkach polskich wód (niska temperatura), w zmiennych warunkach Morza Czarnego i w bardzo reaktywnym środowisku Morza Czerwonego, przez zawodowych instruktorów i nurków technicznych. Po dwóch latach każdy z czterech testowanych automatów ma na koncie około 500 nurkowań, a rekordzista ponad 800.
 
Automaty wykorzystywano zarówno do szkolenia początkujących nurków jak i do głębokich nurkowań powietrznych i mieszankowych poniżej 100 metrów.
 
Automat jest prosty w obsłudze i serwisie. Nawet na łodzi nurkowej, podczas safari na dalekim południu Egiptu, po zatkaniu filtra I stopnia tlenkiem aluminium, pochodzącym ze skorodowanych butli nurkowych, udało się, przy pomocy podręcznych narzędzi, rozkręcić go i wyczyścić.
 
Budowa automatu:
 
I stopień posiada obrotową głowicę, umożliwiającą podłączenie węży wysokiego i średniego ciśnienia na wiele sposobów. Można uzyskać typową, rekreacyjną konfigurację jak i ? po ustawieniu w poziomie, konfigurację techniczną z wężami chronionymi przed mechanicznym uszkodzeniem.
 
II stopień jest przyjazny w użytkowaniu, ma wygodny ustnik i opiera się na brodzie, co zmniejsza napięcie mięśni twarzy, a w konsekwencji jest komfortowe przy długich nurkowaniach.
 
Jedynym dyskusyjnym punktem automatu jest kierownica wydechu II stopnia. W zimnych wodach szersze ramiona pozwoliłyby na wyprowadzenie powietrza wydechowego na boki maski, co w pewnym stopniu, zwiększa komfort cieplny twarzy. Fotografowie podwodni również woleliby, aby bąbelki wydychanego powietrza nie pojawiały się przed maską. Wykonanie kierownicy z bardziej elastycznego plastiku, zmniejszyłoby jej podatność na pękanie, co jest szczególnie istotne, gdy używa się tego automatu do butli stage.
 
Teoretyczne parametry oporów oddechowych, określone przez niezależny instytut badawczy (raport PRS), wahają się w zależności od temperatury pomiędzy 0,983 a 1,004 J/l. Ten doskonały wynik rzeczywiście sprawdza się w praktyce. Praca tegoż automatu w niczym nie odbiega od dobrze znanych i cenionych, (choć nie tanich) modeli firm: Apex, Aqualung, Mares czy Poseidon ? również przeze mnie używanych.
 
Kolejna zaleta to cena części serwisowych. Niskie ceny na zestawy serwisowe pozwalają, aby zgodnie z dobrą praktyką nurkową, przynajmniej raz w roku wymienić wszystkie części i sprawdzić automat bez większego uszczerbku dla naszej kieszeni.
 
Regulator zapotrzebowania Scuba Tech RG 1002 ICE jest godny polecenia wszystkim wymagającym nurkom, rekreacyjnym i technicznym. Każdy, kto potrzebuje mieć w swoim zestawie nurkowym więcej niż jeden automat, kupując ten model, z pewnością zaoszczędzi na kilka ciekawych nurkowań.
 
Andrzej Kruczkowski PADI/IANTD/DAN Instruktor
 
Jak zepsuć automat Scubatch'a... (R 2 ICE PRO VENTURI)
 
Miał być test roczny, aż tu naraz (z tzw. formalnych względów) zrobił się trochę dłuższy...
 
Zanim przejdziemy do szczegółów tej jego części - trochę informacji przypominających (dla tych, którym się nie chce czytać tego co stronę wcześniej... )
 
Testy nieoficjalnie zaczęliśmy na początku 2004 roku.
Oficjalna data to 1 maja 2004
 
Nie zmiania to faktu, że na automatach Scubatech'a zrobiliśmy blisko 700 nurkowań z łącznym czasem pracy automatów pod wodą sięgającym blisko 34 000 minut czyli ponad 560 godzin... Automaty pracowały niemal codziennie z wyjątkiem 3 miesięcznej przerwy pomiędzy styczniem, a marcem b.r.
 
W początkowym okresie testu byliśmy grzeczni... chcieliśmy "wyczuć sprawę" czyli zaprzyjaźnić się z nowym sprzętem.
 
Po 150 nurkowaniach postanowiliśmy zmienić nieco reguły gry: początkowo zakładaliśmy, że będziemy robić normalne serwisy co 150 nurkowań - taką też informacje przekazaliśmy Tomkowi Stopyrze - właścicielowi firmy Scubatech.
 
Jako, że po upływie wspomnianej ilości nurów niewiele udało nam się w automatach zepsuć - jedyne co, to rozwaliłem kierownicę wydechu, zwalając na kiepski materiał . postanowiliśmy zmienić trochę sposób testowania nie mówiąc niczego Tomkowi :
 
podnieśliśmy poprzeczkę i zrezygnowaliśmy całkowicie z serwisowania testowanego sprzętu w myśl zasady "zobaczymy kiedy się rozpadnie". Żeby nie było, że "eee tylko tyle...", to dodatkowo przestaliśmy się wogóle przejmować tzw. "poprawnym obchodzeniem się ze sprzętem" - przez kolejnych 500 nurkowań nie płukaliśmy automatów, a jedynie wrzucaliśmy do skrzynki ze sprzętem.
 
Na szczęście dla sprzętu, a na nieszczęście spodziewających się zobaczyć jak pięknie wyglądają kryształy soli wypełniające wszelkie wolne przestrzenie, codzienne nurkowania mają pewną zaletę - kryształy nie mają kiedy się wytworzyć - automaty w pewnym sensie "są czyszczone" przez każde kolejne zanurzenie w wodzie...
 
Nie zmienia to faktu, że sól i słońce konsekwentnie robiły swoje...
 
Jeżeli ktoś pamięta nasze testy noży - to przypomni sobie łatwo, jak to najlepsza nierdzewna stal, rdzewiała już po kilkunastu nurach w M. Czerwonym, a gumowo-silikonowe osłonki rozpadały się w rękach...
 
UWAGA!
Powyższe postępowanie należy jednoznacznie uznać za dalece niewłaściwe - nie można z nas pod żadnym pozorem brać przykładu. Brak normalnej konserwacji sprzętu może prowadzić do niebezpiecznych konsekwencji związanych z awarią sprzętu pod wodą. Nasze testy robiliśmy na własną odpowiedzialność, całkowicie niezgodnie z zaleceniami producenta sprzętu.
 
Wracamy do warunków testu: 
Wszystkie nurkowania wykonaliśmy w Morzu Czerwonym. Zakres temperatur wody to 20-31st, temperatura powietrza odpowiednio 9-45st. (na słońcu przekraczała 65st) W czasie nurkowań automaty bardzo często leżały na pełnym słońcu (zapominaliśmy o nich przez tzw. "przypadek"). 
Zdecydowana większość nurkowań odbyła się w przedziale głębokości 15-30 metrów. Około 60 nurkowań odbyło się do granicy 40 metrów . W czasie zaledwie kilku nurkowań podglądaliśmy co nawali na głębokości 50 metrów.
 
Poniżej Dorota obgryza ustnik Scubatech'a na gł. 47m
 
 
95% nurkowań wykonanych było na powietrzu wzbogaconym w tlen w przedziałach 24-40%.
Pewnego razu wpadliśmy nawet na pomysł, żeby jakoś zamrozić nasze Scubatech'y, ale jakoś zrezygnowaliśmy...
 
No dobra - pora zerknąć co tam w środku piszczy (warto pamiętac, że równolegle pracowały Ist z komorą suchą - wyposażony w opisywany wcześniej ICE-kit i jeden z komorą mokrą) - obydwa to automaty membranowe.
 
Mokry jest wyraźnie krótszy od suchego
 
 
 











od spodu mokry ma dziurkę, a suchy gumkę...
 
 
 
zaczęliśmy rozbierać od strony wlotu powietrza - generalnie wszystko było ok,
 
 
Jak widać na powyższym zdjęciu konstrukcja bardzo przypomina stosowane przez wielu producentów rozwiązania, trzy z czterech zastosowanych tu o-ringów były uszkodzone lub mocno zdeformowane
 
 
Mógł to być efekt niedokładnego montażu - nie rozbieraliśmy automatów przed rozpoczęciem testów. W drugim automacie nie było tego typu problemu.
 
Filtr I st. wygląda jak na taki przerób całkiem przyzwoicie, choć wyraźnie widać ślady działania słonej wody (zielone plamki)
 
 
ku naszemu zdziwieniu filtr z automatu z suchą komorą wygląda niemal jak nie używany (choć sucha komora nie ma tu praktycznie znaczenia)
 
 
Tak całkiem przy okazji pragniemy przypomnieć, że jednym z powodów "niewydolności" naszego automatu może być silnie zabrudzony/skorodowany filtr. Takie "przytkanie" automatu możemy sprawdzić w prosty sposób: zakładamy automat na butlę, otwieramy zawór butli, i bierzemy kilka intensywnych wdechów patrząc równocześnie na wskazówkę manometru. Jeżeli wskazówka w czasie wdechu wyraźnie opada, a później wraca na swoje miejsce - może to być sygnał świadczący o powyższych dolegliwościach... Kontrola przy użyciu elektronicznego miernika powietrza np. wbudowanego w komputer nie zawsze pozwala na takie badanie - niektóre kompy mają pewną "bezwładność" i trudno jest wychwycić efekt chwilowego spadku ciśnienia
 
Obydwa pierwsze stopnie mają obrotowe głowice. O ile na początku nurkowań obracały się całkiem swobodnie, o tyle po przekroczeniu 500 nurów był wyczuwalny lekki opór. 
Zdejmujemy głowicę (śruba mocująca puściła praktycznie bez oporu
 
 
Generalnie wszystko wygląda ok, ale jak się dokładnie przyglądnąć to można tu i tam dostrzec drobinki soli
 
...a tu głowica z suchego
 
 
może to przypadek, ale błyszczy się jakoś bardziej no i śladów korozji mniej
 
Spójrzmy na drugą część automatu
 
 
wyraźnie widoczny jest osad powstały na styku z pracującą głowicą - w środku ciągle siedzi grzybek (widać jego hm... "ogonek"?)
 
w suchym wygląda to tak
 
 
no to czas spojrzeć na grzybki: pierwszy mokry, drugi suchy
 
 

 
Rozkręćmy trochę z drugiej strony czyli szukamy membrany...
 
w mokrym nie chciała puścić śruba regulująca ciśnienie międzystopniowe i "odkęciło się" więcej - poniżej po lewej pokrywa sprężyny za którą ukrywa się nasza śruba regulująca, a po lewej znaleźliśmy membranę (membrana to to czarne kółko, na którym leży srebrne kółko i na zewnątrz ma białe kółko - membraną automatu membranowego nie jest osłonka transmitera - w Apeksach osłonka jest przezroczysta ) Zasadniczo w poniższym miejscu przewala się woda i to co w niej pływa - stąd na fotce trochę (wyjątkowo niedużo) jakiś farfocli...
 
 
poniżej ta sama okolica w suchaczu

 
różnica jest wyraźna nawet na "niedoświadczone oko" - w automatach z suchą komorą ciśnienie wody przenoszone jest przez transmiter siedzący sobie właśnie w suchej komorze - żeby dostać się do membrany w suchaczu trzeba odkręcić 
pokrywę transmitera (to ta po lewej z czarną gumką, która w Apeksach jest przezroczysta ) - trasmiter po prawej

 
tu ładniejsza fotka pokrywki
 
 
a tu miejsce ze śruba regulującą ciśnienie międzystopniowe ( praktycznie w tym miejscu zaczyna się automat z komorą mokrą )

 
ta sama śruba w mokrym
 
 
po wykręceniu śruby regulacyjnej (w suchaczu luzik, a w mokrym trza było sposobem możemy zobaczyć sprężynę, która w suchym ma się znacznie lepiej...

 
...niż w mokrym
 
 
Przy wyjmowaniu membrany okazało się, że plastikowy pierścień zabezpieczający jej brzegi nieco się rozmnożył...
 
 
natmiast membrana mimo agresywnego słonego środowiska wygląda na tylko trochę poprzyciskaną 
tu od strony mokrej:
 
 
a tu z drugiej strony
 
 
W międzyczasie wykręciła się śruba regulująca ciśnienie
 
 
 
Gdyby umiała mówić, powiedziałaby pewnie "chcę do suchacza..."
 
Pod membraną obydwa automaty wygladają podobnie
mokry pierwszy
 


 
Po rozebraniu okazało się, że generalnie automat jest zdrowy - wymienione "uszkodzenia" to normalny proces zużycia części, które w czasie normalnej pracy automatu są wymieniane w czasie corocznego serwisu.
 
Ciekawi byliśmy jak zachowają się te elementy, którym korozja dała o sobie znać najbardziej. Wszystkie części wylądowały w myjce ultradźwiękowej, a powyjęciu te najbardziej nas interesujące mają się tak:
 
wyczyszczone elementy z mokracza
 
 
i z suchacza
 
 
Wiemy, że podobne testy robione były w Polsce - ciekawi nas czy ktoś może porównać stopień skorodowania - jeżeli taki po naszych krajowych wodach wogóle wystąpił?
 
Mokry składa się z 38 kawałków (zdjęcie przed czyszczeniem)
 
 
Suchy z 43
 
 
Oto IIst R2 PRO - naszych testowych automatów (niestety logo Scubatech'a rozpuściło się szybciutko)
 
 
Gdyby położyć obok automaty Dive Rite - okazałoby się, że różnią się tylko nazwą...
Podstawowy IIst i octopus różnią się tylko kolorem
mamy nadzieję, że wszyscy stosują zasadę "octopus - to automat tej samej klasy co podstawowy, albo lepszy"- podpowiedzi sprzedawców "kup jak najtańszy octopus" można zostawić wraz z tymi najtańszymi na sklepowej półce)
 
Bardzo wiele osób powiada, że są to Apeksy pod inną nazwą...
Popatrzmy jak przy naszym R2 PRO (tak nazywa się drugi stopień) wygląda TX-50 Apeksa
 
 
Automat Scubatecha jest mniejszy - wada czy zaleta? Postarmy się pokazać jedne i drugie... 
Dla tych, którzy mają wątpliwości - rzut oka do środka puszek 
oto R2 PRO
 
 
i TX50
 
 
Może nie wszystko widać "na oko" ale głębiej pojawiają się jeszcze większe różnice: 
w R2 - regulacja siły otwarcia grzybka odbywa się mechanicznie, w Apeksie mamy dodatkowo odciążenie pneumatyczne. 
 
Tak jeden, jak i drugi posiadaja regulację "zjawiska Venturiego"
 
O szczegółach napiszemy nieco później.
 
Teraz o komforcie oddechowym. 
Dobrze wyregulowany Apeks, potrafi (jak każdy automat) spowodować zmniejszenie zużycia powietrza i nie chodzi tu wcale o max. ograniczenie wypływającego powietrza - mamy na myśli jak najmniejsze opory oddechowe - jego praca jest bardzo charakterystyczna: po pokonaniu pewnej "bariery podciśnieniowej" automat niemal sam podaje powietrze - nie trzeba za bardzo zasysać
 
R2 PRO mile nas zaskoczył - moment podania powietrza jest niemal niezauważalny - automat podaje bardzo miękko (trochę to przypomina Sherwooda z górnej półki, ale ten ostatni działa trochę jak syfon ) - pracuje bardziej "miękko" niż Apeks. W R2 podciśnienie jakie musimy wytworzyć aby zaczerpnąć powietrza jest bardzo niewielkie. Dla osób pływających na apeksowatych, może wymagać to pewnego przyzwyczajenia. Ma to jednak swoją złą stronę: fabrycznie wyregulowany automat ma tendencję do wzbudzania się kiedy opuścić nieco niżej głowę. Ostra jazda w dół - to jakuzzi dla kogoś nad nami . Mmaksymalne skręcenie śruby regulującej w dużym stopniu ogranicza to zjawisko, ale całkowicie go nie eliminuje.
 
Po kilkudziesięciu nurkowaniach okazało się, że problem powodowaliśmy sami - zmiana techniki oddychania, dużo delikatniejsze wdechy i... zrobiło się spokojnie... . Automat wymaga przyzwyczajenia się do jego systemu regulacji przepływu powietrza, ale po zaprzyjaźnieniu się z nim - działa bez zarzutu.
 
Komfort oddechowy oceniamy wysoko - to naprawdę bardzo wydajna i dobrze pracująca maszyna.
 
No to może jakiś problemik? 
Proszę bardzo: ma on dwojaki charakter i należy do największych minusów R2 PRO. 
Problem nr 1 = kierownica wydechu 
Wszystko jest ok, jeżeli nasze nurkowania mają charakter kilkudniwych nurkowych wypadów - gorzej jeżeli R2 jest trzymany w naszych ustach codziennie. kierownica wydechu opiera się na naszej brodzie punktowo, a czasem mamy wrażenie, że automat "wisi" trzymany tylko zębami. Efekt? Po dwóch tygodniach codziennego nurkowania pojawił się ból głowy, którego nie skojarzyliśmy z automatem. Dopiero po pewnym czasie zauważyliśmy, że wymaga on mocniejszego trzymania zębami, co powodowało stałe napięcie mięśni żuchwy, a w efekcie ból głowy. Nurkowanie co drugi dzień z R2 znacznie złagodziło te objawy. 
Popatrzmy jak kierownica opiera się na brodzie: 
oto R2 PRO
 
 
i podobna sytuacja ale w ustach TX50
 
 
Może się wydawać, że ta niewielka różnica nie powinna być istotna - dla nas była bardzo ważna: Dorota mówiła o "punktowym uwieraniu w brodę", dla mnie codzienne pływanie w R2 - to niepotrzebne napięcie mięśni żuchwy.
Jeżeli popatrzymy na Apeksa, to widzimy dużo dłuższą kierownicę wydechu, miękko opierającą się na całej brodzie - ten automat w zasadzie przytrzymuje się zębami, choć... modele ATX są naszym zdaniem niestety mniej komfortowe w użyciu...
 
Kierownica wydechu w R2 PRO potrafi zrobić jeszcze jedną niemiłą niespodziankę - o niej w następnej części naszego testu...
 
W dalszej części testu napiszemy m.in jak pracuje pierwszy stopień, a takżę jak to jest z przyjaźnią fotografów i R2 PRO .
Powiemy jak ze zwykłej wersji R2, zrobić wersję R2 ice. Rozbierzemy w drobne I st, aby przekonać się czy zewnętrzne podobieństwo do DST Apeksa jest tylko przypadkowe
 
Zresztą sami zerknijcie:
po lewej apeks
 
 
Dorota opisze oddychanie z dwóch IIst i równoczesne pompowanie worka wypornościowego - całość z jednego Ist R2 - próbę przeprowadziliśmy na 30metrach.
Opowiemy też, czy R2 pomaga w konfiguracji węży przy nurkowaniu w twinie...
 
TESTOWALI DOROTA I WOJTEK DIVE TRECK, BAZA COLONA, HURGHADA, EGIPT 
 

Tekst udostępniony przez firmę Scubatech
Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Wrzesień Październik Listopad Grudzień

New Account Register

Already have an account?
Log in instead Lub Reset password